Gmina Lisia Góra z@wsze po drodze!

Odrywane kartki z kalendarza zbliżają nas do daty 20 sierpnia. W tym dniu zderzą się: TRADYCJA I NOWOCZESNOŚĆ.

Przypomnimy tradycję przodków w organizowanych obrzędach dożynkowych, a także wprowadzimy wiele nowoczesnych akcentów w miejscu nowopowstałego Centrum w Lisiej Górze.

           Zapraszamy do lektury tekstu zamieszczonego poniżej, opisującego żniwa i dawne tradycje dożynkowe w polskiej wsi.

 

Opracowanie:

Pracownicy Gminnego Ośrodka Kultury

Kiedy  zaczynało się lato w polskich dworach  i wsiach przed wiekiem?   Pierwszym sygnałem  tej pory roku były rozpoczynające się wakacje. Z odległych miast wracali po długiej nieobecności uczniowie i studenci ciepło witani przez rodziców, domowników i służbę. Bardzo często towarzyszyli im koledzy i koleżanki  ze szkoły, były to na ogół sieroty lub dzieci mieszczańskie, które ceniły sobie taki urlop.

W tym czasie w majątkach odbywali letnie praktyki studenci rolnictwa. Studia rolnicze były wówczas bardzo popularne. Właściciele majątków podczas gospodarowania nie zdawali się już na intuicję i tradycję przodków, lecz liczyła się rzetelna wiedza zdobyta w szkołach wyższych. Największą popularnością wśród studentów cieszyły się praktyki odbywane na ziemiach Wielkopolski, gdyż tam uprawy i hodowla prowadzone były postępowo i nowatorsko. Można się więc było sporo nauczyć, ale też poznać miejscową młodzież. Nierzadko te znajomości przeradzały się w romanse, czy nawet śluby. Nie trudno sobie wyobrazić, że podczas wakacji dwór wypełniony był rzeszą gości. Do tego trzeba doliczyć jeszcze rodzinę zamieszkałą i pracującą w mieście, która bardzo chętnie spędzała urlop w tak urokliwym miejscu i w bardzo sympatycznym towarzystwie. Należy dodać, że właściciele dworu byli bardzo gościnni i nie okazywali zniecierpliwienia oraz zmęczenia. Tak więc przedstawione przez Mickiewicza wakacje w soplicowskim dworze nie były żadną fikcją literacką, lecz autentycznym opisem lata w wiejskiej posiadłości.

Kiedy kalendarz wyznaczył porę żniw, gospodarze mieli dużo pacy. W tym czasie liczyła się każda para rąk. Żniwiarze wychodzili w pole zaraz po wschodzie słońca, idące za nimi kobiety wiązały snopki i układały w kopy.

 Później prace coraz bardziej usprawniano poprzez zastosowanie nowoczesnego na owe czasy sprzętu. Podczas żniw ważna była dobra pogoda, bardzo więc liczyło się tempo prac, by ją wykorzystać. Dając dobry przykład w najbardziej intensywnym czasie żniw do pomocy w polu przystępowały także dzieci z dworu.

 Żniwa kończyło uroczyste ścięcie ostatnich, pozostałych najpiękniejszych kłosów. Przywilej ten należał do najbardziej pracowitych w danym sezonie żniwiarzy, nazywanych „przodownikami”. Nazwa bardziej kojarzy się nam z czasami komunizmu, tymczasem ma starszy rodowód.

Pozostawiana kępa kłosów nazywana była „pępem”. Przy jego ścinaniu uczestniczyli wszyscy mieszkańcy. W ten ceremoniał wpisane było także śpiewanie pieśni. Owe kłosy miały się znaleźć w dożynkowym wieńcu, który wyplatano jeszcze w polu. Najczęściej miał kształt korony złożonej  z czterech słomianych warkoczy.

 Formowano korowód i  udawano się do dworu, gdzie czekali już wszyscy mieszkańcy oraz służba. Tradycją były przemówienia, które chłopom sprawiały niemałą trudność.  Po przemówieniach i kurtuazyjnych powitaniach dziedzic nagradzał pracowników datkami pieniężnymi.

 Wreszcie rozpoczynały się tańce na dworskim dziedzińcu, inicjowane przez orkiestrę. Gospodarze  tańczyli ze żniwiarzami. Wokół ustawione były stoły z nieskończoną ilością szynek, kiełbas, baraniny, kaszy, ziemniaków, serów, beczek piwa i wina. Unikano podawania mocnego alkoholu, by zapobiec ewentualnym bijatykom. Organizowano też zabawy oraz konkursy, podobnie jak na współczesnych festynach, z fantami i nagrodami. Na nagrody wybierano często czapki dla chłopców, lusterka, nici, naparstki, koraliki, różańce, świeczniki i mnóstwo innych drobiazgów. Czasem takie dożynki trwały klika dni.

Po tych uroczystych obrzędach dzieci opuszczały dwory, bo zaczynał się nowy rok szkolny, pola pustoszały, ludzie wykonywali ostatnie prace w polu, gromadzili zapasy i zaczynała się jesień…

Skip to content