To 16 góra zaliczana do Korony Gór Europy, na szczycie której stanęliśmy 16 sierpnia br. I trzeba przyznać, że wejście wymaga ogromnego wysiłku i niemałych umiejętności poruszania się nie tylko w mocno eksponowanym terenie, ale również po lodowcu korzystając z raków, czekana i uprzęży z lonżą asekuracyjną. Szczególnie wymagające jest przejście drugiej z ferrat, na którą wchodzi się bezpośrednio z szczeliny lodowcowej…….. Trzeba zachować dużą czujność i uwagę w trakcie przepinania lonży między kolejnymi odcinkami stalowej liny, a wszystko przy narastającym zmęczeniu spowodowanym wspinaniem się na wysokość prawie 3000 metrów nad poziomem morza (dokładnie 2962 m n.p.m.) To najtrudniejsza z tras wspinaczkowych na tego niemieckiego kolosa , którą rozłożyliśmy na dwa etapy:
I etap: z parkingu w miasteczku Grainau położonym na wysokości 758 m n.p.m. poprzez Piekielną Dolinę z malowniczymi tunelami wąwozami i wodospadami po schronisko Hollentalangerhutte – 1387 m n.p.m.
II etap: schronisko Hollentalangerhutte – dolina Hollental – pierwsza via ferrata – zjeżdżający z butami piarg – stromy lodowiec Hollentalferner z licznymi szczelinami – druga – niezwykle niebezpieczna ferrata w pionowej ścianie Zugspitze – a potem mozolne nabieranie wysokości, niekiedy bez żadnych dodatkowych ułatwień. W kopule szczytowej trzeba pokonać kolejne ostre podejście, które kończy się na wysokości 2962 m n.p.m szczytem Zugspitze, na którym wybudowano charakterystyczny złoty krzyż….. Potem stromą drabinką można zejść ….. na taras widokowy górskiego hotelu z licznymi restauracjami i kafejkami… tak, tak – na szczyt Zugspitze można wyjechać też kolejką linową.
Piękna górska przygoda – z przewyższeniem sięgającym ponad 2200 metrów. Było warto!
Tekst: J. Góra
Foto, film – S. Bączek