Gmina Lisia Góra z@wsze po drodze!

VIII Turniej „Rajskie Strzały” – Runda Wiosenna 2025, Kraków.

No to słuchajcie, ludziska, bo wieści z frontu niesie wiatr! Brygada Vrihedd znowu ruszyła na łowy, tym razem na VIII Turniej „Rajskie Strzały” – Runda Wiosenna 2025. I powiem Wam, było… rześko! Aury prognozy może nie zwiastowały pikniku na kwiecistej łące – wiało jak w Karkonoszach i chłód próbował nam się wedrzeć pod kubraki, ale hej, przynajmniej nie lało z nieba! Prawdziwy komandos Vrihedd nie takimi przeciwnościami losu gardzi, co nie?

Organizatorzy z „Rajskich Strzałów” po raz kolejny postarali się, żebyśmy nie wrócili z pustymi rękami, a przynajmniej nie z pustymi brzuchami – strawa była przednia, ciepła i zimna, i te herbaty we wszystkich smakach tęczy (plus kakao dla tych, co potrzebowali doładowania mocy!).

Sama ścieżka łucznicza dała do myślenia, a punktacja, no cóż, była niczym zagadka od starego elfa – zaskakująca i promująca tych, co mają nerwy ze stali i nie boją się zaryzykować strzałą czy dwiema!

A skoro o nerwach mowa… Nasza słynna Grupa Bojowa nr 5 to był w ogóle osobny rozdział tej opowieści! W jej składzie tym razem znaleźli się nasi dzielni Tomek Kisilewicz, Paweł Szura (czyli ja, nie – skromny kronikarz), Rafał Pater i młody wilczek Kuba Jagiela. I żeby było całkiem fair play i transparentnie, dołączyła do nas nasza miła koleżanka Magda Jasiewicz, która początkowo miała za zadanie pilnować poprawności punktowej, politycznej i każdej innej, gdyby naszą wesołą kompanię za bardzo ponosiło z humorem lub zabawą. Niestety dla jej misji (a stety dla atmosfery!), duch Brygady jest zaraźliwy! Magdzie szybko udzielił się nasz bojowy nastrój i wkrótce cała ekipa była już tak samo niezmordowana w żartach, salwach śmiechu, wspólnym śpiewaniu hitów (niekoniecznie czysto, ale za to głośno!), wznoszeniu okrzyków bojowych i oczywiście w kibicowaniu sobie nawzajem. A to kibicowanie miało też swój cel – wiadomo, żeby konkurencja przypadkiem nie trafiła za dobrze, tak czysto po koleżeńsku, z troski o ich wyniki!  Zimno? Wiatr? A kogo to! To był prawdziwy mentalny poligon, a my zdaliśmy go na 120%! Dzięki tej ekipie, nawet największe wyzwania stawały się przygodą.

Ale do rzeczy, bo przecież pojechaliśmy tam zgarnąć trochę trofeów dla chwały Brygady! I oto nasze zdobycze:

  • Jakub Jagiela – nasz najmłodszy, ale już zaprawiony w bojach wojownik! W kategorii łuk tradycyjny, dzieci 10-14 lat, Kuba pokazał starszym kolegom, jak się strzela, i zgarnął 1 miejsce! Rośnie nam prawdziwy snajper, Brawo, Kuba!
  • Grzegorz Bochenek – kolejny z naszej młodej gwardii, tym razem z łukiem typu hunter, w kategorii dzieci 10-14 lat. Grzesiu nie dał szans konkurencji i również stanął na najwyższym stopniu podium – 1 miejsce! Widać, że instynkt łowcy ma we krwi! Gratulacje!
  • Tomasz Kisilewicz – nasz weteran i mistrz precyzji w kategorii łuk tradycyjny, mężczyźni seniorzy. Tomek, ze stoickim spokojem elfa, wymiótł konkurencję, zdobywając 1 miejsce! Jego strzały latały jak zaczarowane! Czapki z głów, Miszczu!
  • Paweł Szura (czyli, jak już wiecie, JA) – w tej samej zaciekłej kategorii, co Tomek, czyli łuk tradycyjny, mężczyźni seniorzy, udało mi się wywalczyć solidne 2 miejsce. Ktoś musi pilnować tyłów Mistrza, prawda??? Srebro też błyszczy, zwłaszcza po takim boju!
  • Rafał Pater – nasz człowiek od zadań specjalnych z łukiem typu hunter, w kategorii mężczyźni seniorzy. Rafał uplasował się na mocnym 6 miejscu. Biorąc pod uwagę zaciętą rywalizację i specyfikę tej kategorii, to świetny wynik! Dobra robota, Rafale!
  • Witold Bochenek – kolejny z naszych hunterowców wśród seniorów. Witold zajął 17 miejsce, ale tu uwaga – walczył łukiem tradycyjnym i strzałami karbonowymi, co w starciu z rasowymi łukami typu hunter jest jak walka toporem przeciwko balistom! Za odwagę i nieustępliwość należą mu się wielkie brawa!

Wielkie dzięki dla naszych fotografów polowych: Magda Jasiewicz (która oprócz pilnowania nas, też łapała kadry!), Sarah Clarke, Anna Biszczak, Rafał Pater, Witold Bochenek oraz Agnieszka Jot – za to, że uwieczniliście nasze zmagania i (czasem) głupie miny!

Podsumowując: Brygada Vrihedd wróciła z „Rajskich Strzał” może nieco zmarznięta, ale z tarczą, workiem medali i kolejną porcją świetnych wspomnień! To był dobry dzień dla łucznictwa i dla naszej ekipy. Niech strzały zawsze lecą celnie, a miód pitny nigdy się nie kończy! Za Brygadę!

 

Przejdź do treści